Daj jabłkom zielone światło
Polityczne zawirowania mogą wyjść na zdrowie polskim jabłkom. Akcja "Jedz jabłka na złość Putinowi" zatacza coraz szersze kręgi i otwiera drogę tym pysznym owocom do recepcji i na stoły konferencyjne rodzimych firm. A jak to jest z tymi jabłkami od strony formalno-prawnej?
Zacznijmy od tego, że Polska jest światową potęgą w produkcji jabłek i wiodącym ich eksporterem. Największym odbiorcą polskich jabłek w 2013 roku była Rosja, gdzie trafiło 677,2 tys. ton za kwotę 256 mln Euro. Embargo uderzy więc mocno w cały przemysł sadowniczo-przetwórczy.
Jedz więcej jabłek
Teoretycznie wystarczyłoby, aby statystyczny Polak zjadł 2 kg jabłek więcej niż zwykle (obecne spożycie wynosi około 14-15 kg na osobę rocznie), by zrównoważyć straty. Z odsieczą sadownikom chętnie pospieszyliby polscy przedsiębiorcy, ale na drodze jak zwykle stają im zagmatwane przepisy... Pomysł jest prosty: pracodawcy kupują jabłka wrzucając je w koszty swojej działalności, pracownicy i goście firmy są nimi częstowani tak jak kawą, wodą czy ciasteczkami, a nawitaminizowana gospodarka kręci się nie tylko łatając straty ale nawet produkując nadwyżki, za które możemy kupić kolejne F16 do obrony naszych granic.
Co na to fiskus?
Niestety od razu pojawiły się wątpliwości dotyczące możliwości zaliczenia w koszty zakupu jabłek oraz jeszcze większy problem tego, czy aby spożycie przez Kowalskiego kilku smakowitych owoców nie stanowiło jego przychodu, który trzebaby oZUSować, oPITować i oVATować. Wątpliwości rozwiał wicemister finansów - Janusz Cichoń – który w wywiadzie dla Gazety Wyborczej przyznał, że: "jeżeli nie kierujemy jabłek do każdego pojedynczego pracownika i nie ma to skali jakiejś niewspółmiernej do liczby pracowników, to możemy ich zakup wpisać w koszty i nie trzeba płacić składek i podatku.
Skarbówka mówi TAK, ale...
...kluczową sprawą jest udostępnienie jabłek ogółowi pracowników i klientów firmy w taki sposób, aby każdy dowolnie i swobodnie mógł z tego dobrodziejstwa skorzystać (lub nie) w sposób "nieoznaczony", podobnie jak z udostępnieniem wody czy poczęstunkiem kawą. "Urzędy skarbowe podchodzą do tego bardzo spolegliwie. Nie mamy przykładów jakichś kar za to, że ktoś kupił kosz jabłek i wliczył to w koszty" - podkreśla wicemister Cichoń.
Jabłka, a koszty “reprezentacji”
Problemem jest jednak fakt, że niektóre wydatki zostały ustawowo wyłączone z kosztów uzyskania przychodów - chodzi o wydatki na "reprezentację" poniesione na usługi gastronomiczne oraz zakup żywności oraz napojów. Zapis jest tak nieprecyzyjny, że rodził wiele sporów z organami podatkowymi. "W chwili obecnej sądy i resort finansów zliberalizowały swoje podejście (...) Zgodnie z obecnym stanowiskiem MF możesz zaliczać do kosztów wydatki na poczęstunki dla kontrahentów i to zarówno w przypadku, gdy mają one miejsce w firmie (np. pączki), czy w restauracji!" czytamy w opinii Pawła Ziółkowskiego na portalu superksiegowa.pl.
Podsumowując
Firma, która kupi jabłka dla swoich pracowników i/lub klientów może ten wydatek wrzucić w koszty prowadzenia firmy. Trzeba tylko pamiętać o dwóch rzeczach: aby świadczenie było “nieoznaczone” (jabłka są dostępne dla wszystkich - kto chce, ten się częstuje) oraz proporcjonalne do wielkości firmy, ilości zatrudnionych osób czy odwiedzających ją gości (tona jabłek kupiona przez mały salon kosmetyczny raczej nie spełnia tego warunku).